angelo1

Jego Świątobliwość Ojciec Święty Franciszek 08 lipca 2020 mianował księdza Angelo Ademir Mezzari, biskupem Tytularnym Fiorentino i biskupem pomocniczym w Archidiecezje Sao Paulo – Brazylia.
Ta wiadomość przyniosła wielką radość całemu Zgromadzeniu, szczególnie Prowincji Świętego Łukasza –Bra , ponieważ Ojciec Święty powierza naszemu współbratu tak ważną służbę jaką jest Urząd Biskupi.
Ks. Angelo ma 63 lata, w tym 39 lat życia zakonnego i 35 lat kapłaństwa.
Był formatorem, kształcił seminarzystów, działał w animacji powołaniowej. Był także dyrektorem Instytutu Duszpasterskiego Powołań – Sao Paulo i redaktorem Naczelnym czasopisma „Rogate”. Trzykrotnie wybrany był do rady Prowincji Św. Łukasza, przez dwie kadencje jako Przełożony Prowincjalny, a w latach 2010- 2016 jako Przełożony Generalny Zgromadzenia w Rzymie. W Brazylijskim Kościele Katolickim współpracował z Komisją Urzędu Kościoła i Życia Konsekrowanego, nad zrealizowaniem Kongresu Powołaniowego w Brazylii.
Od października 2016 ks. Angelo Mezzari urzęduje jako przełożony wspólnoty i Proboszcz Parafii Matki Bożej Łaskawej – Bauru S.P.
W Diecezji Bauru jest członkiem Rady Duszpasterskiej i Koordynatorem Regionalnym C.R.B.
Wnosi on do Kościoła w Sao Paulo hojne doświadczenia i dary otrzymane od Boga, jakimi są mądrość, roztropność, połączone z ludzkimi i pobożnymi cnotami przekazanymi przez rodzinę i dojrzewanie w Zgromadzeniu. W swojej działalności będzie przede wszystkim przekazywał charyzmat Rogacjonistów- „Proście Pana żniwa…”
Na ręce księdza Angelo pragniemy złożyć najlepsze życzenie. Jesteśmy przekonani, że jego Duszpasterstwo jako Biskup będzie służyć Kościołowi w Sao Paulo.
Zapewniamy, że będziemy wspierać Księdza Angelo naszą gorącą modlitwą i serdecznym, ciepłym pozdrowieniem.

P. Bruno Rampazzo RCJ
Przełożony Generalny

happy nuns

Życie konsekrowane jest darem dla nielicznych wybranych. Nie jest łatwe, a ci, którzy odważą się go spróbować, spotykają się z pewnym stylem życia, który nie jest łatwy do zrozumienia przez większość. Młodych mężczyzn i kobiety każdej rasy i kultury przyciąga określony styl życia prezentowany przez platformy medialne. Łatwość i wygoda nowoczesności jest zbyt pociągająca dla tak wielu ludzi młodego pokolenia, które pochodzi ze świata Tiktoka, Zooma i Netflixa. Dla dużej części z nich pojęcie bezinteresownego dawania jest dziwne, jeśli nie wręcz obce. Niemniej jednak kwestia, która pojawiła się wraz z nadejściem religii, pozostaje w centrum uwagi do dziś: „Czy życie konsekrowane jest nadal istotne w świecie, w którym posiadanie, przyjemność i wolność są najwyżej cenione, a wszystko to pod pozorem ludzkiej ekspresji i kreatywność? Odpowiedź jest zdecydowanie twierdząca. W czasach, gdy maski na twarz są nowymi akcesoriami, a dystans społeczny to nowa normalność, życie może zaoferować nam coś więcej niż to, co technologia cyfrowa kładzie nam na stole. Trollowanie, fałszywe wiadomości i chęć zdobycia popularności pogarszają stan młodych umysłów, które są już niespokojne i zdezorientowane. Ich myśli są dalekie od tego, co duchowe, a ich głównym zmartwieniem jest wszystko oprócz religijności. Ale nadzieja jest w zasięgu wzroku.
Dobra wiadomość jest taka, że wciąż są tacy, którzy rozkwitają w wewnętrznym pięknie, radości i pokoju, których to życie zakonne jest zwiastunem dla tych, którzy zdecydują się je przyjąć. Jest wielkim błogosławieństwem i ogromnym darem dla Zgromadzeń w tej chwili, mieć oddanych zakonników wyrażajacych swoje dary poprzez śluby. Pod wieloma względami są tymi, których potrzebuje świat. W swojej prostocie i zaangażowaniu stają się przysłowiowym światłem na końcu tunelu.
To właśnie oni są tymi, których papież Franciszek nazywa „prostymi ludźmi, którzy ujrzeli skarb wart więcej niż jakiekolwiek ziemskie dobro”, przemawiając do zgromadzonych podczas Światowego Dnia Życia Konsekrowanego. Papież mocno podkreślił, że zakonnicy muszą widzieć, co jest naprawdę ważne w życiu i muszą umieć dostrzegać łaskę. W sercu życia zakonnego Bóg działa zarówno w wielkich chwilach, jak i w czasach kruchości i słabości. Rzeczywiście, tym, co nadaje sens darowi rad ewangelicznych, jest zdolność dostrzeżenia działania łaski Bożej w naszym życiu.
Częstą pokusą osób, które mają kontakt ze światem internetu, młodych i starszych, zarówno zakonników, jak i świeckich, jest spojrzenie na życie w „ziemski sposób”, zamiast skupiania się na działającej łasce Bożej. Kiedy to się dzieje, powiedział papież, ludzie wyruszają „w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby to zastąpić: trochę sławy, pocieszającego uczucia, w końcu czyniąc to, co chcą”. To jest powód, dla którego św. Hannibal Maria Di Francja, po „odkryciu” boskiego nakazu (Proście Pana żniwa aby posłał robotników do Swego kościoła), poruszył niebo i ziemię, ciężko pracując przez całe życie, aby szerzyć ten nakaz. Wyrzekając się własnego planu i wygody, zrozumiał skuteczność ewangelicznego lekarstwa jako odpowiedź na problemy swoich czasów, a więc i nasze. Dlatego modlitwa i miłość stworzyły dwa tematy, na których chciał skupić się tak aby stały się sensem jego życia ..
Św. Hannibal tak dobrze wiedział, że najszczęśliwsi ludzie nauczyli się płakać za świat, a nie za siebie. Zrozumiał, że nasze największe szczęście przyjdzie z tego, co rozdajemy. Naprawdę nie można dążyć do szczęścia. Jest to skutek czegoś głębszego. Szczęście pochodzi z kochania i służenia jako owoc naszych modlitw. Najbardziej nieszczęśliwi ludzie skupiali się na sobie i poszukiwaniu szczęścia, zdobywaniu miłości, gromadzeniu mienia, statusu i sławy. Żyjemy w świecie, w którym liczba zubożałych rodzin, niedożywionych dzieci i młodych ludzi popadających w depresję jest oszałamiająco wysoka. Ale każdego dnia mamy moc dawania bez ograniczeń. Możemy wybrać dobroć, służyć, kochać, być hojnym i pozostawić w jakiś sposób lepszy świat. Jest w nas, jako istotach ludzkich, coś, co pragnie wnieść swój wkład, gdy tu jesteśmy.

Najszczęśliwsi są ci, którzy wiedzą, co wnieść. Doświadczają radości, której nikt nie może im odebrać. Znaleźli swoje miejsce we wszechświecie, pełniąc rolę, która jest dla nich wyjątkowo odpowiednia. Jednym z wyraźnych przekazów, które św. Hannibal stale powtarza w swoich naukach, jest to, że życie nie polega na tym, co otrzymujesz, ale na tym, co dajesz. Kiedy dajesz, zyskujesz więcej niż tracisz. Nie przekazujesz darowizny, robisz różnicę. To, co daje głęboką i przenikliwą radość, to nie to, co gromadzisz dla siebie, ale to, co oddałeś. Radość dawania to radość życia. Żyć to dawać, robić więcej dla świata niż świat dla ciebie. Innymi słowy, bycie osobą modlącą się o powołanie jest odpowiedźią na te same modlitwy, o które prosisz Pana żniwa.

Planowanie swojego życia jest ważne, ale planowanie tylko własnego życia to bycie naiwnym. Aby objąć Charyzmatu Rogate, musisz żyć dla czegoś większego niż ty sam. Długość twojego życia jest o wiele mniej ważna niż jego wkład. Każdy dzień to okazja, by zrobić coś dla kogoś innego. Twoim pierwszym wkładem w świat jest stanie się osobą, którą Bóg chce, abyś był. Następnie, w procesie stawania się, stajesz się skoncentrowanym na innych, bezinteresownym dawcą. Nie jest to łatwe, ale jest inspirowane boskim powołaniem; wzmocnionym łaską Bożą. Papież Franciszek słusznie ujął to, mówiąc: „kluczem do wytrwałości i radości w życiu zakonnym jest być zawsze świadomym obecności łaski Bożej”.

Ks. Christopher Salonga, rcj

Prowincja Św. Mateusza - Filipiny

7

Święty Annibale powiedział: „Kto się nie modli, powinien wiedzieć, że łaski nie są dla niego, przeznaczone będą dla innej duszy, która będzie umiała o nie prosić”. Dlatego umiejętność modlitwy jest nie tylko niezbędna, ale również niezwykle istotna.
W jaki sposób Ty więc się modlisz? Musimy zauważyć, iż modlitwa chrześcijańska bardzo różni się od modlitwy innych religii. Muzułmanie na przykład modlą się składając na ziemi pokłony, w akcie kultu uznając absolutną suwerenność Boga. Według ich religii jednak Allah ich nie zna, ponieważ nie ma on żadnego związku z człowiekiem. W hinduizmie, buddyzmie i innych religiach azjatyckich relacja z Bogiem jest jeszcze bardziej bezosobowa: dla nich egzystuje bowiem niejasne bóstwo, ale boskie „ja” tak naprawdę nie istnieje, gdyż centrum zawsze stanowi człowiek.
Z drugiej zaś strony w religii chrześcijańskiej Bóg stał się ciałem, aby przyjść i móc z nami rozmawiać, zna nas i kocha. Konieczne, by się więc modlić jest dokonanie pierwszego aktu zawierzenia, aby nawiązać pierwszą relację z Bogiem. Tym, który stał się człowiekiem i poprosił nas, abyśmy naśladowali Go, pozwolili się kochać i całkowicie powierzyli Jego głosowi.
Modlitwa jest „najlepszą bronią, jaką mamy, kluczem, który otwiera serce Boga ”- mówi nam Papież Franciszek. Dziś jednak możemy niestety stwierdzić, że modlitwa przeżywa moment kryzysu, co stanowi niejako wspólny mianownik dla cech wyróżniających świat zachodni. Brakuje modlitwy, ponieważ człowiek ufa sobie, nauce i technologii tak bardzo, iż wydaje mu się, że nie potrzebuje już Boga. W czasie ostatnich miesięcy, zdajemy sobie jednak sprawę, że wręcz przeciwnie, potrzebujemy tylko Boga, co więcej, nie jesteśmy samowystarczalni i nie na wszystko mamy wpływ. Dziś wszyscy potrzebujemy Kogoś, kto pomoże nam przezwyciężyć strach i udrękę. Módlmy się zatem słowami Psalmu 91:
„W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia - lecącej strzały,
ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.”
Modlitwa oznacza zatem słuchanie słowa Bożego, które uwalnia nas od lęku, od ciemności i daje każdemu ochronę, uzdrowienie i zbawienie. Następnie czytamy również w Psalmie 91:
„bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach...
…Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.”
Modlitwę powinniśmy rozumieć więc jako „tchnienie duszy”, oddech, który ogarnia i przenika nasze życie, i który daje nam siłę i życie samo w sobie.

RESY

L'Araldo Antoniano

darek santiago

Poranek 5 lipca 2018 roku. Ruszamy. Przed nami tysiące kilometrów europejskich dróg. Liczne wyzwania i przygody, których jeszcze nie jesteśmy świadomi. Przed pierwszym naciśnięciem pedałów udajemy się jeszcze na poranną mszę w naszej parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Rącznej, prosząc o opiekę i siły potrzebne do pokonania nie tylko kilometrów trasy, ale też własnych słabości i przeciwności losu. Po mszy św. dokonujemy ostatecznego sprawdzenia bagażu i naszych rowerów. Dużo nam nie potrzeba, a właściwie im mniej tym lepiej – podczas trasy każdy kilogram ma znaczenie – są jednak rzeczy, o których zapomnieć nie można: zapasowe dętki, pompka czy podstawowe narzędzia do serwisu roweru. Ostatecznie o 9:30 wyruszamy, nas dwóch: Dominik i Darek, oraz nasze rowery. Pierwsze kilometry mijają lekko i przyjemnie, towarzyszy nam nastrój przyjemnej ekscytacji oraz bojowe nastawienie. Zaplanowana trasa zakłada pokonywanie ok. 100 km dziennie, tak, aby 4-go sierpnia dotrzeć do Santiago de Compostela. Wraz z upływem dnia i kilometrów pojawia się zmęczenie oraz wątpliwości, co do naszej fizycznej wytrzymałości. Gdy wieczorem docieramy do miejsca planowanego odpoczynku padamy ze zmęczenia, a to dopiero pierwszy dzień. Pora na znalezienie miejsca noclegowego – pytamy o taką możliwość na pobliskiej plebanii. Tylko dzięki Opatrzności Bożej i gościnności księdza, zostajemy znakomicie ugoszczeni i nakarmieni, co ma kolosalne znaczenie dla podbudowania naszych sił fizycznych i nie tylko.
Kolejny poranek zaczynamy mszą świętą i pysznym śniadaniem. Wzmocnieni wyruszamy w dalszą drogę. Każdy dzień podczas przemierzania Polski wygląda podobnie: msza św., śniadanie, „kręcenie korbą” z przerwą na obiad, nocleg. Towarzyszy nam upalna, słoneczna pogoda. Po 4 dniach docieramy do Pieńska. Przed nami Niemcy – kolejne wyzwanie, tym razem musimy zmierzyć się z problemami w komunikacji oraz różnicami w mentalności. Dodatkowo w pierwszych dniach towarzyszy nam deszczowa pogoda – co powoduje, że już po 5 minutach pedałowania, jesteśmy cali mokrzy – pomimo założonych peleryn. Po kilku dniach wypogadza się i znów jedziemy w pełnym słońcu. Noce spędzamy w różnych warunkach: począwszy od salki parafialnej przy zborze luterańskim, poprzez namiot w przydrożnych krzakach, hotel w seminarium, aż po prywatny dom spotkanego po drodze Niemca. Podczas drogi nie udaje się uniknąć awarii – napraw dokonujemy sami, staramy się też pomagać napotkanym rowerzystom – dzięki posiadanemu zapasowi dętek udaje się pomóc niejednemu. Po tygodniu docieramy do Holandii. Co prawda infrastruktura rowerowa jest wyśmienita, jednak monotonne ścieżki rowerowe wzdłuż kanałów szybko nas męczą i pragniemy jak najszybciej dotrzeć do Belgii.
W Belgii zaliczamy nocleg pod mostem rowerowym, w związku z nocnym opadem deszczu. Po 3 dniach docieramy do Francji. Od granicy do Paryża dzieli nas 230 km. W porównaniu do Polski, dużo ciężej tu dostać się do kościoła, a co dopiero uczestniczyć we mszy świętej… Wielokrotnie zastajemy drzwi kościoła zamknięte, a ksiądz, jeżeli jest, to mieszka kilkadziesiąt kilometrów dalej. To uświadamia nam, jak wiele mamy łaski, dzięki temu, że mieszkamy w Polsce.
Paryż jest dla nas miejscem symbolicznym – dokładnie tutaj wypada połowa naszej pielgrzymki. Wiemy, że sporo już za nami, jednak wciąż od naszego celu dzielą nas tysiące kilometrów. W Paryżu udaje nam się zobaczyć: Łuk Tryumfalny, Wieżę Eiffla, a także Katedrę Notre Dame. Wiedząc, że długa droga przed nami, jeszcze wieczorem opuszczamy miasto, tak, aby nocleg znaleźć już poza miastem. Kolejne dni upływają w podobnym schemacie: jedzenie, jazda i spanie. Towarzyszy nam gorące, suche lato. Zmęczenie, które wcześniej ustępowało po nocnym odpoczynku, staje się naszym ciągłym towarzyszem. Naszej drodze towarzyszą wspaniałe krajobrazy, jednak coraz ciężej jest je podziwiać, a naszą uwagę skupiają dolegliwości fizyczne. Każdy z nas ofiaruje je w swoich osobistych intencjach. Dzięki nim czujemy, że jesteśmy pielgrzymami, a nie tylko przejezdnymi turystami. Im bliżej Hiszpanii, tym częściej spotykamy pielgrzymów. Wciąż doświadczamy nowych przygód, związanych z codziennym poszukiwaniem miejsc do spania. Gdy pewnego razu zostajemy zaatakowani przez mrówki z pobliskiego mrowiska, postanawiamy nie opóźniać noclegu do całkowitego zapadnięcia ciemności. 28-go lipca przekraczamy granicę Hiszpańsko-Francuską. Po dotarciu do San Sebastian po raz pierwszy nocujemy w albergue – noclegowni dla pielgrzymów. Udaje nam się też zdobyć Credencial – paszport pielgrzyma, w którym zbiera się pieczątki z różnych miejsc, potwierdzających pokonanie szlaku pielgrzymki. Umyci i w dobrych nastrojach, wieczorem udajemy się na spacer uliczkami tego pięknego miasta.
Przed nami ostatni etap pielgrzymki. Ostatnie 8 dni drogi. Sen nie przynosi już regeneracji. Mięśnie bolą tak samo rano, jak bolały wieczorem. Z nieba leje się skwar, a my wciąż w drodze. Podążając drogą św. Jakuba spotykamy już licznych pielgrzymów, także tych na rowerach. Czuć ducha pielgrzymki. Ludzie wzajemnie się pozdrawiają, życząc sobie „Buen Camino”. Doświadczamy opieki Bożej w przeróżny sposób. Jednej nocy, gdy zostaliśmy już bez jedzenia na śniadanie, a najbliższy sklep był 25km dalej, zostaliśmy obdarowani kanapkami i Coca-Colą przez nieznane nam osoby. Innym razem, gdy doszło do awarii roweru Dominika, uniemożliwiającej dalsze poruszanie się, lokalni mieszkańcy zawieźli go do serwisu oddalonego o 20 km, nie oczekując niczego w zamian. Większość trasy planowaliśmy odbyć po jak najbardziej płaskim terenie, jednakże przed samym Santiago de Compostela znajdują się góry, wymagające od nas wspięcia się na przełęcze sięgające 1300m.n.p.m., co było sporym wyzwaniem, szczególnie po przebyciu takiej ilości kilometrów. Momentami, gdy brakowało sił, konieczne było prowadzenie roweru.
Pomimo przeciwności, z Bożą pomocą, po 31 dniach i ponad 3200km udało nam się dotrzeć do celu naszej pielgrzymki. W katedrze mogliśmy nawiedzić grób św. Jakuba, złożyć w ofierze nasz wysiłek i prosić o wstawiennictwo w naszych intencjach. Po pobycie w Santiago de Compostela wyruszyliśmy w trasę do Porto, skąd do Polski wróciliśmy samolotem, wraz z naszymi rowerami.
Pielgrzymowanie do Santiago de Compostela jest nie tylko niesamowitym doświadczeniem fizycznym, czy kulturowym, ale przede wszystkim duchowym. Jeśli tylko masz taką możliwość, to wyrusz na szlak i choć na chwilę zostań pielgrzymem do grobu św. Jakuba Apostoła.

Dariusz Lusina

brunoincolumbia

21 kwietnia bieżącego roku nasza wspólnota Rogacjonistów w Manizales świętowała 5 lat swojego istnienia. Fakt obecności naszego charyzmatu na tej kolumbijskiej ziemi zawdzięczamy przede wszystkim niestrudzonym wysiłkom wiekowego już ks. Antoniego Chirulli, który przybył do Kolumbii zupełnie sam, nie znając języka hiszpańskiego, w wieku 83 lat.
Nasza jedyna, póki co, kolumbijska wspólnota znajduje się w malowniczej wsi San Peregrino, na obrzeżach niemal półmilionowego miasta Manizales, stolicy departamentu Caldas, w Andach, w regionie słynącym z upraw kawy.
Wspólnota zajmuje się przede wszystkim animacją powołaniową, pomocą ubogim w dwóch jadłodajniach dla dzieci i seniorów w Manizales oraz organizacją spotkań dla młodzieży w szkołach.
Dotychczasowe wysiłki duszpasterskiej pracy wydały owoce w postaci licznych powołań: wspólnota, oprócz dwóch przyjezdnych kapłanów, liczy 5 braci zakonnych, przygotowujących się do kapłaństwa oraz 8 aspirantów rozeznających swoje powołanie.

Br. Jakub Ostrożański RCI

franciscans2

Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Przemienienia Pańskiego opiera się na duchowości franciszkańskiej, gdyż Założycielka Matka Klara Biagiotti wraz z pierwszymi siostrami od samego początku swego istnienia wybrała habit i Regułę Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Jest to duchowość chrystocentryczna: naśladować Chrystusa w pełni przyjmując Ewangelię.

Życie Sióstr opiera się na kontemplacji i działaniu. Sposobem życia sióstr, który zrodził się z inicjatywy Matki Klary Biagiotti a z natchnienia Ducha Świętego i dla Kościoła jest ,, zachować Świętą Ewangelię żyjąc w posłuszeństwie, ubóstwie i w czystości ‘’ na drodze nieustannego nawracania się , idąc śladami Jezusa ubogiego, ukrzyżowanego, przemienionego i zmartwychwstałego.

Jesteśmy otwarte na znaki czasów, dyspozycyjne i posłuszne Kościołowi, który wzywa i posyła zwiastunki tam, gdzie istnieje potrzeba obecności, by głosić wiarę chrześcijańską

W duchu wierności charyzmatowi zgromadzenia siostry prowadzą następujące dzieła: przedszkola, domy dziecka, domy dla osób chorych i starszych, domy rekolekcyjne, pracują w parafiach (katechizacja, animacja liturgiczna), w duszpasterstwie powołań, w ewangelizacji misyjnej, na polu charytatywnym.

Różnorodność kultur daje okazję do autentycznego poszukiwania sposobów do wcielania Ewangelii na drodze dialogu i komunii, wzajemnego dzielenia i szacunku oraz jedności.

Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Przemienienia Pańskiego
ul. Sosnowiecka 12
31-345 Kraków

Telefon: (012) 637 84 35
Fax: (012) 636 19 55
email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Podkategorie