groupicŚWIADECTWO JEDNEGO MISZONARZA W AFRYCE

Typowe słowa, które słyszymy, kiedy kapłan zostanie przeznaczony do innego kraju brzmią: „Pójdę na misję”. A ja raczej mówię: „Będę częścią tych misji” i będę wypełniał nakaz Jezusowe: ,,Głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu.” Ta moja zasada pomaga mi natychmiast przystosować się do miejsca, zmniejsza moje obawy i mogę natychmiast się swobodnie poruszać.
W listopadzie 2012 r., przybyłem do Kamerunu i po roku w francusko-języcznym regionie, zostałem wysłany do Kitiwum, w diecezji Kumbo w północno-zachodniej części Kamerunu (region anglojęzyczny), aby pracować w parafii i pierwszej wspólnocie Rogacjonistów w tej dzielnicy.
Nie miałem wielkich oczekiwań. Chciałem po prosto z tymi ludźmi być i wiernie im służyć jako kapłan. Nie miałem więc większych problemów z nawiązaniem kontaktu z mieszkańcami parafii Kitiwum z powodu moich mniejszych oczekiwań. Dzięki gościnności mieszkańców Kiwitum, aktywnemu uczestnictwu i wspaniały serdeczności zrozumiałem, że nasza obecność jest im potrzebna.
Poza tym szanuję ich kulturę i tradycje, a harmonijne relacje z ludźmi przez zaakceptowanie ich kultury pozwala mi być szczęśliwym i zadowolonym misjonarzem. Ponadto pomaga mi również zrozumieć sens mojej pracy misyjnej w duchu pokory, ale równocześnie z wielką wiarą, nadzieją i odpowiedzialnością.
Wspólnie ustalamy priorytety w naszym misyjnym obszarze, a ich głoś uważam jako wskazówkę do głębszych „działań duchowych w ich życiu”.
Trzy lata temu wybuchł kryzys polityczny w naszym regionie, bo regiony anglojęzyczne chciały uzyskać niepodległość. Sytuacja się zmieniła. Do tej pory wiele szkół pozostaje zamkniętych i od czasu do czasu ludzie uciekają z powodu walk i zabójstw nie tylko w naszym regionie. Nie możemy po prostu wyjechać naszym samochodem; musimy iść pieszo, oraz jechać motocyklem drogami wśród krzaków lub innymi drogami bezpieczeństwa, aby dotrzeć do różnych kaplic. Działania są nieregularne z powodu niespokojnej sytuacji. Ale muszę być silny i stawić czoła rzeczywistości, nie rezygnując z zaspokajania duchowych potrzeb wspólnoty.
Był taki przypadek, kiedy mieliśmy Adorację , modlitwę o powołania .Przybyło wojsko i zaczęli walczyć z separatystami a ludzie byli przerażeni, więc jedni uciekali poza Kościół, poszli do lasu i ukryli się, a inni pozostali wewnątrz kościoła. Nawet przód kościoła i zakrystii nie uchował się przed zabłąkanymi kulami. To było tylko jedno z okropnych doświadczeń, jakie mieliśmy. Tak więc zwykle mówię do moich braci kapłanów, że nie powinniśmy zniechęcać się i tracić nadziei na dalsze uczestnictwo w misji parafii Kitiwum.
Mój cel i zasada „bycia częścią misji innych”, obecność Ducha Świętego i znaczenie modlitw w życiu podtrzymują moją żarliwość i gorliwość pozostawania z ludem Kitiwum oraz służenia innym.

ks. Jeffrey Jagurin, RCI